czwartek, 13 września 2012

Rozdział 6


Opuścił pływalnię i powoli ruszył na parking. Już od wyjścia mógł obserwować kłótnie blondynki z chłopakiem. Słyszał jak na niego krzyczy, oboje krzyczeli na siebie. Widział jak wkurzona blondynka rusza przodem, wtedy dostrzegł też twarz swojego największego rywala o jej serce i rywala na pływalni. Konrad Czerniak właśnie wykrzyczał jej jego imię i nazwisko. Michael może i wygrywał z nim na pływalni, ale właśnie przegrał najwspanialszą rzecz jaka ostatnio mu się przytrafiła - Natalię. Postanowił mimo to się nie poddać i walczyć. Walczyć o serce ukochanej. 

~*~

Po południe spędziła z Konradem w swoim pokoju na stancji. Trochę się sprzeczali, trochę oglądali jakiś film. Dzień jak co dzień. Agata i Olka - jej klubowe koleżanki, co chwilę wpadały do pokoju skutecznie uniemożliwiając Czerniakowi pieszczoty. U chłopaka wywoływały lekkie zdenerwowanie natomiast u dziewczyny raczej rozbawienie. 
-Będzie mi Ciebie brakowało w Hiszpanii - jęknął przytulając ją do swojego torsu i całując w czoło. 
-To jak dzisiaj na mnie krzyczałeś - zaczęła spoglądając na niego. - Nie należało do najprzyjemniejszych czynności. 
-Wiem, ale zrozum mnie - zaczął się tłumaczyć. -Gdybym chociaż nie wiedział, że spotkaliście się w czasie Olimpiady, że coś was łączyło...
-Nie wyliczaj już tak - zaśmiała się. - Bo zaraz za dużo naliczysz.

~*~

Następnego dnia punktualnie zameldowała się na treningu. Tym razem bez Konrada, który musiał pozałatwiać przed wyjazdem kilka spraw. Musiała otwarcie przyznać, że czuła się lepiej bez niego niż gdy był przy jej boku. To co dla większości dziewczyn było przyjemne, ją ograniczało. Była rzadko spotykanym typem takiej dziewczyny. Na pływalni przywitała się entuzjazmem ze wszystkimi znajomymi. Olka i Agata były już w basenie. Zawsze wychodziły po niej, a dojeżdżały wcześniej, prawdopodobnie było to spowodowane tym,  że korzystały z metra i jechały prosto na trening. Ona korzystała z naziemnych środków transportu zajeżdżając przy tym w różne miejsca. Dawniej taka nie była, jednak pewien pływak uświadomił ją o jej nietykalności. Można powiedzieć, że nauczyła się tego od niego. Dostrzegła go kątem oka przechadzającego się wzdłuż basenu i pokrzykującego na pływaków, którzy pokonywali właśnie swoje dystanse.  Postanowiła po cichu przemknąć się do szatni.

~*~

Zauważył ją pospiesznie wbiegającą do pomieszczenia przeznaczonego na przebieralnię. Uśmiechnął się pod nosem jednocześnie nadal pokrzykując na pływaków. Kiedy skończył z nimi rundkę ruszył do niej. Zastał ją stojącą tyłem do wejścia, już w stroju. Na jej widok mimowolnie się ucieszył. 
-Będziemy nadal udawać, że pozostajemy całe życie w stosunku trener - zawodnik? - zapytał wprawiając ją w zdziwienie. 
-Myślę, że to będzie lepsze dla Twojego autorytetu - uśmiechnęła się lekko odwracając głowę w jego stronę. - Mam jakieś karne długości basenu, trenerze?
Słyszał jak akcentuje ostatnie słowo z lekką ironią. Złapał ją za nadgarstek, kiedy miała już opuścić szatnię. 
-Cztery - spojrzał na nią lekko przyciągając ją do siebie i wywołując uśmiech na jej twarzy. - Z moim akompaniamentem. 
-Uważaj - szepnęła mu na ucho. - Mam chłopaka.
Ruszyła w stronę basenu i wtedy postanowił zatrzymać ją jeszcze jednym pytaniem:
-Jesteś z nim chociaż szczęśliwa?
Zatrzymała się jakby uważnie analizując jego słowa. Następnie ruszyła ponownie we wcześniej obranym kierunku. Zadał jej głupie pytanie. Przecież gdyby nie była szczęśliwa to by z nim nie była. 

~*~

Pytanie Phelpsa wytrąciło ją z równowagi. Ledwo opuściła szatnię wskoczyła do wody i z uporem maniaka zaczęła pokonywać kolejne metry basenu. Czy była szczęśliwa? Też pytanie! Musiała być szczęśliwa skoro bawiła się w bycie dziewczyną. Dopłynęła na drugi koniec basenu zatrzymując się i łapiąc duży haust powietrza do swoich płuc. Bez problemu odnalazła go wzrokiem. Może nie był najprzystojniejszym okazem, ale miał w sobie coś co działało na nią jak płachta na byka. Fascynował już niekoniecznie jako pływak czy też trener, ale jako druga osoba. Jego dotyk przyprawiał ją o dreszcze i miłe wspomnienia. Ale nie mogła się poddać od tak, przecież miała kogoś. Kogoś kto był przy niej przez ostatnie tygodnie. Kogoś kto lada dzień miał wylecieć....


~*~

-Cieszę się, że zgodziłaś się wyjść na tą kawę - usłyszała wdzięczny głos trenera. 
Uważnie jej się teraz przyglądał podczas gdy ona upijała łyk ciemnej kawy. 
-Widocznie sama tego potrzebowałam - westchnęła lekko się uśmiechając. - Co u Becci?
-Rozstałem się z nią - spojrzał jej prosto w oczy. - Tak jak Ci mówiłem. Natalia...
-Jak to? - spojrzała na niego udając zdziwienie. - Czemu się z nią rozstałeś? Coś się stało?
-Natalia... - ponowił próbę wyznania. - Wiedz, że ja się łatwo nie poddam.
-Jak to nie? - zaśmiała się nawiązując kontakt wzrokowy. - A co robisz teraz? Już dawno się poddałeś.



__________________________________________________________

W końcu coś napisałam, ale co do jakości nie jestem przekonana. Zostawiam to Waszej ocenie. Kiedy kolejny? Jak znajdę znowu wenę na to co mam tu napisać. 
Pozdrawiam :*

P.S. Jeśli macie ochotę zapraszam na coś nowego - Klik

poniedziałek, 3 września 2012

Rozdział 5



Ostatnie dwa dni pobytu w Londynie były niczym bajka dla największej fanki sportu. Wieczory spędzała na pływalni. Jednego z nich sama płynęła w sztafecie żabką wywalczając złoto, drugiego zaś tylko dopingowała. I nie dopingowała żadnego ze swoich rodaków, a jednak emocje były nie mniejsze niż gdyby płynął ktoś z jej kolegów. Popołudnia i poranki spędzała natomiast w towarzystwie Amerykanina. Złośliwi mówili, że to chwilowe zauroczenie tej dwójki, Konrad ostrzegał, że nie będzie jej pocieszał, ale ona przecież wiedziała co robi i w co się pakuje. Doskonale wiedziała, że po powrocie do Polski cały ten 'związek' zostanie zakończony. Spędzała z nim czas, dlatego, że był jej bliską duszą, czuła się przy nim sobą, nie musiała udawać. A on? Zdawał się lubić ją taką jaka właśnie jest. Odprężało ją to i napędzało pozytywną energią. Pokochała to.
Nie można przyzwyczaić się ani do rzeczy, ani do osoby, którą ma się lub zna zaledwie około tygodnia. Doskonale wiedziała o tej życiowej prawdziwe. Jednak podobnie jak popołudnia na pływalni w Polsce, czy też poranny jogging weszły jej w krew, tak samo polubiła te wieczory z Phelpsem.


~*~

Uwielbiał blask jej niebieskich uśmiechniętych oczu i ciągle się w tym utwierdzał. Nawet kiedy nie było jej obok czuł się doskonale ze wspomnieniem jej uśmiechu i radości, czy też wspólnie spędzonych chwil. W uszach dzwoniła mu jego ulubiona muzyka, a on patrzył na cumulsy i cumulostratusy. Pamiętał jej dotyk i smak jej ust, które teraz wywoływały uśmiech na jego twarzy. Patrzył w chmury i widział ją. Nigdy nie pomyślałby, że zakocha się właśnie w Londynie, właśnie w niej. I mimo, że miał zrezygnować z dalszej kariery był gotów ją kontynuować specjalnie dla niej. Byleby ja gdzieś spotkać, nie stracić z nią kontraktu.


~*~

Od Igrzysk minęły około 3 tygodnie dziewczyna szła właśnie uliczką, na której stał jej dom rodzinny. Uśmiech nie schodził jej z twarzy. Od kilku dni wszystko się układało. Konrad parę dni temu postanowił wyznać jej co tak naprawdę czuje do niej od dłuższego czasu. Z jednej strony nie wiedziała co z tym zrobić, z drugiej zaś cieszyło ją to. Nie spodziewała się, że przez czas trwania igrzysk będzie tak ranić go tym, co wyczyniała z Phelpsem, tym z czego mu się zwierzała. Nie miała o tym zupełnie pojęcia. 
-Murka! - usłyszała za sobą głos, który doskonale znała, uśmiech momentalnie zagościł na jej twarzy.
-Ryba - zaśmiała się odwracając i dostrzegając chłopaka w krótkich spodenkach, koszulce na krotki rękaw i ciemnych okularach. - Co Ty tu robisz?
Śmiała się czekając aż chłopak podejdzie do niej. Od zawsze byli sobie bliscy. Ich domy stały obok siebie, całe dzieciństwo spędzili razem . Pamiętała do dziś, kiedy wychodzili razem na plaże, gdzie ona czuła się jak w swoim żywiole. Jak chodzili na pobliskie boisko, gdzie to on królował, był jej przyjacielem od zawsze.
-Odwiedzam rodziców - zaśmiał się. - A ty? Myślałem, że mieszkasz w stolicy.
-Widzisz - wyszczerzyła się w uśmiechu. - Łowicz przyciąga nas do siebie w tym samym czasie. 
-Gratuluję tych medali, co je przytargałaś do Polski - dodał pospiesznie ją przytulając. - Dokąd tak pędzisz?
-Dziękuje. - westchnęła skromnie, przecież już tyle musiała się na dziękować na każde gratulacje od setek ludzi. - Na stację, muszę odebrać chłopaka.
-Podwiozę Cię. -  wyciągnął z kieszeni kluczyki do samochodu. - No nie daj się prosić.
Uśmiechnęła się, po czym skinęła głową. Są dwie zasady: braciom się nie odmawia i braci się nigdy nie traci. I to właśnie w ich myśl przystała teraz na propozycję Macieja.


~*~

Weszła na trening ściskając za rękę chłopaka. Postanowił odprowadzić ją, aż na samą pływalnie, bo czuł, że coś jest nie tak. Czuł, że coś się wydarzy. Nie ufał przeznaczeniu, zwłaszcza, kiedy teraz ją odzyskał. Nie ufał zwyczajnie nowemu trenerowi, który miał się dzisiaj pojawić.
-Chcesz mnie tak wszędzie odprowadzać - spojrzała mu w oczy. - A niedługo polecisz do Madrytu i nasz związek przejdzie na etap związku na odległość.
-Damy radę. - uśmiechnął się lekko schylając się i całując ją przelotnie w usta, bowiem ta uciekła do szatni przebrać się.


~*~

Widział ją jak przyszła z chłopakiem na ten trening. Nie miał pojęcia, że tak szybko ułoży sobie życie, a ona zrobiła to w zastraszającym tempie. Widział jak jej wybranek zajął wolne miejsce na trybunach, zupełnie jakby czuł się tu jak u siebie.
-Agata! Olka! - zwrócił uwagę dziewczynom, które teraz plotkowały. - Jeszcze 4 długości basenu!
Nie zwracał nawet uwagi na ich niezadowolenie z polecenia jakie wydał, kątem oka spoglądał teraz na szatnie, w której wejściu oczekiwał blondynki. Tak dawno jej nie widział, że niemal zapomniał jak się uśmiecha. Już nie mógł się doczekać aż stanie z nią twarzą w twarz.
-Natalia! - usłyszał jak woła ją jeden z chłopaków wychodzący właśnie z basenu. - Widziałaś....
-Murawska do mnie - z trudem wymówił jej nazwisko, jednak starał się zachować powagę w głosie.
-Zaraz - usłyszał obojętny ton dziewczyny.
-Teraz! - rzucił jeszcze surowiej.
Widział jak dziewczyna łapie w płuca kolejną porcję powietrza, a następnie energicznie obraca się w jego stronę i powoli rusza. I wtedy....

~*~

I wtedy jej wzrok spotyka się z jego wzrokiem. Głupieje, nie ma pojęcia co się dzieje, pospiesznie zaczyna mrugać powiekami mając nadzieję, że to sen. Jednak kiedy do niego dochodzi okazuje się to prawdą. Zanim jednak pozwoliła mu coś powiedzieć lekko wyciągnęła do  niego swoje ramię.
-Uszczypnij mnie - szepnęła, po czym dostrzegła jego uśmiech, ten sam, który witał ją zawsze w Londynie. - Co Ty tu robisz?
-Jestem twoim nowym tymczasowym trenerem. - rzucił ze stoickim spokojem. 
-Nie za szybko na zajęcie się tak poważna karierą? - patrzyła mu zaciekle w oczy. 
-Myślę, że powinnaś skupić się na swojej dopiero potem na mojej. - zaśmiał się, wciąż nie przerywając kontaktu wzrokowego. - Spóźniłaś się...
-Nie spóźniłam się - w jej oczach pojawił się cwaniacki błysk. - To ty przyszedłeś za wcześnie.
-Zmieniłaś się - lekko uśmiechnął się łapiąc ją teraz za nadgarstek.
-Uczyłam się od mistrza. - obdarzyła go krótkim spojrzeniem, które następnie spadło na jego dłoń trzymającą ją za przegub. Wyswobodziła się z uścisku kierując się w stronę dziewczyn, które skończyły już swoje karne długości basenu. 
-Murawska! - zakrzyknął tak by usłyszała głośno i wyraźnie, a kiedy ta tylko kątem oka na niego spojrzała wydał kolejne polecenie. - 10 długości basenu. 


~*~

Słyszał jak ktoś wydaje polecenia po angielsku. Skądś znał ten głos, bardzo dobrze go znał, nie wiedział jeszcze skąd. Spojrzał niepewnie w stronę mężczyzny, który siedział na miejscu trenera. I dostrzegł jego - swojego największego rywala nie tylko na pływalni, ale i o serce tej młodszej Łowiczanki.  Zwątpił, poczuł jak coś w środku niego zmiękło i zwątpiło.


~*~

-Konrad, przestań! - po raz pierwszy od kilku długich tygodni bycia razem kłóciła się z pływakiem z Puław. - Skąd miałam wiedzieć, że to  będzie on?!
-A jak ja mam byś spokojny? - nie pozostawał jej dłużny. - Mam lecieć do Hiszpanii i ze spokojem trenować udając, że moja dziewczyna nie trenuje u swojego byłego?!
-To nie jest mój były! - warknęła zaczynając świdrować go wzrokiem.
-Leć ze mną! Załatwię Ci miejsce u Bartka - teraz już bardziej ją prosił niż kłócił się z nią. 
- Nie wylecę do Madrytu tylko dlatego, że  Ty jesteś zazdrosny o jakiegoś tam pierwszego lepszego byłego pływaka. - syknęła mu prosto w twarz wyrywając swoją dłoń z jego uścisku i kierując się w stronę jego samochodu. 
-Pierwszego lepszego?! - zaśmiał się ruszając za nią. - To Michael Phelps! Dwa miesiące temu szaleliście za sobą!


_________________________________________________________________

No to specjalnie dla Was. Znowu świeżutki rozdział. Musiałam wpleść tam Rybusa, przepraszam jednak piłka jest czasem silniejsza ode mnie. Póki, co nie dodam go do bohaterów, bo jeszcze nie wiem czy odegra większą rolę. No i musiałam przejść tym rozdziałem trochę do przodu, żeby zaczęła się dziać jakaś akcja.  Plus macie to na co tak czekałyście długo - Konrada i Natalię razem.