czwartek, 13 września 2012

Rozdział 6


Opuścił pływalnię i powoli ruszył na parking. Już od wyjścia mógł obserwować kłótnie blondynki z chłopakiem. Słyszał jak na niego krzyczy, oboje krzyczeli na siebie. Widział jak wkurzona blondynka rusza przodem, wtedy dostrzegł też twarz swojego największego rywala o jej serce i rywala na pływalni. Konrad Czerniak właśnie wykrzyczał jej jego imię i nazwisko. Michael może i wygrywał z nim na pływalni, ale właśnie przegrał najwspanialszą rzecz jaka ostatnio mu się przytrafiła - Natalię. Postanowił mimo to się nie poddać i walczyć. Walczyć o serce ukochanej. 

~*~

Po południe spędziła z Konradem w swoim pokoju na stancji. Trochę się sprzeczali, trochę oglądali jakiś film. Dzień jak co dzień. Agata i Olka - jej klubowe koleżanki, co chwilę wpadały do pokoju skutecznie uniemożliwiając Czerniakowi pieszczoty. U chłopaka wywoływały lekkie zdenerwowanie natomiast u dziewczyny raczej rozbawienie. 
-Będzie mi Ciebie brakowało w Hiszpanii - jęknął przytulając ją do swojego torsu i całując w czoło. 
-To jak dzisiaj na mnie krzyczałeś - zaczęła spoglądając na niego. - Nie należało do najprzyjemniejszych czynności. 
-Wiem, ale zrozum mnie - zaczął się tłumaczyć. -Gdybym chociaż nie wiedział, że spotkaliście się w czasie Olimpiady, że coś was łączyło...
-Nie wyliczaj już tak - zaśmiała się. - Bo zaraz za dużo naliczysz.

~*~

Następnego dnia punktualnie zameldowała się na treningu. Tym razem bez Konrada, który musiał pozałatwiać przed wyjazdem kilka spraw. Musiała otwarcie przyznać, że czuła się lepiej bez niego niż gdy był przy jej boku. To co dla większości dziewczyn było przyjemne, ją ograniczało. Była rzadko spotykanym typem takiej dziewczyny. Na pływalni przywitała się entuzjazmem ze wszystkimi znajomymi. Olka i Agata były już w basenie. Zawsze wychodziły po niej, a dojeżdżały wcześniej, prawdopodobnie było to spowodowane tym,  że korzystały z metra i jechały prosto na trening. Ona korzystała z naziemnych środków transportu zajeżdżając przy tym w różne miejsca. Dawniej taka nie była, jednak pewien pływak uświadomił ją o jej nietykalności. Można powiedzieć, że nauczyła się tego od niego. Dostrzegła go kątem oka przechadzającego się wzdłuż basenu i pokrzykującego na pływaków, którzy pokonywali właśnie swoje dystanse.  Postanowiła po cichu przemknąć się do szatni.

~*~

Zauważył ją pospiesznie wbiegającą do pomieszczenia przeznaczonego na przebieralnię. Uśmiechnął się pod nosem jednocześnie nadal pokrzykując na pływaków. Kiedy skończył z nimi rundkę ruszył do niej. Zastał ją stojącą tyłem do wejścia, już w stroju. Na jej widok mimowolnie się ucieszył. 
-Będziemy nadal udawać, że pozostajemy całe życie w stosunku trener - zawodnik? - zapytał wprawiając ją w zdziwienie. 
-Myślę, że to będzie lepsze dla Twojego autorytetu - uśmiechnęła się lekko odwracając głowę w jego stronę. - Mam jakieś karne długości basenu, trenerze?
Słyszał jak akcentuje ostatnie słowo z lekką ironią. Złapał ją za nadgarstek, kiedy miała już opuścić szatnię. 
-Cztery - spojrzał na nią lekko przyciągając ją do siebie i wywołując uśmiech na jej twarzy. - Z moim akompaniamentem. 
-Uważaj - szepnęła mu na ucho. - Mam chłopaka.
Ruszyła w stronę basenu i wtedy postanowił zatrzymać ją jeszcze jednym pytaniem:
-Jesteś z nim chociaż szczęśliwa?
Zatrzymała się jakby uważnie analizując jego słowa. Następnie ruszyła ponownie we wcześniej obranym kierunku. Zadał jej głupie pytanie. Przecież gdyby nie była szczęśliwa to by z nim nie była. 

~*~

Pytanie Phelpsa wytrąciło ją z równowagi. Ledwo opuściła szatnię wskoczyła do wody i z uporem maniaka zaczęła pokonywać kolejne metry basenu. Czy była szczęśliwa? Też pytanie! Musiała być szczęśliwa skoro bawiła się w bycie dziewczyną. Dopłynęła na drugi koniec basenu zatrzymując się i łapiąc duży haust powietrza do swoich płuc. Bez problemu odnalazła go wzrokiem. Może nie był najprzystojniejszym okazem, ale miał w sobie coś co działało na nią jak płachta na byka. Fascynował już niekoniecznie jako pływak czy też trener, ale jako druga osoba. Jego dotyk przyprawiał ją o dreszcze i miłe wspomnienia. Ale nie mogła się poddać od tak, przecież miała kogoś. Kogoś kto był przy niej przez ostatnie tygodnie. Kogoś kto lada dzień miał wylecieć....


~*~

-Cieszę się, że zgodziłaś się wyjść na tą kawę - usłyszała wdzięczny głos trenera. 
Uważnie jej się teraz przyglądał podczas gdy ona upijała łyk ciemnej kawy. 
-Widocznie sama tego potrzebowałam - westchnęła lekko się uśmiechając. - Co u Becci?
-Rozstałem się z nią - spojrzał jej prosto w oczy. - Tak jak Ci mówiłem. Natalia...
-Jak to? - spojrzała na niego udając zdziwienie. - Czemu się z nią rozstałeś? Coś się stało?
-Natalia... - ponowił próbę wyznania. - Wiedz, że ja się łatwo nie poddam.
-Jak to nie? - zaśmiała się nawiązując kontakt wzrokowy. - A co robisz teraz? Już dawno się poddałeś.



__________________________________________________________

W końcu coś napisałam, ale co do jakości nie jestem przekonana. Zostawiam to Waszej ocenie. Kiedy kolejny? Jak znajdę znowu wenę na to co mam tu napisać. 
Pozdrawiam :*

P.S. Jeśli macie ochotę zapraszam na coś nowego - Klik

poniedziałek, 3 września 2012

Rozdział 5



Ostatnie dwa dni pobytu w Londynie były niczym bajka dla największej fanki sportu. Wieczory spędzała na pływalni. Jednego z nich sama płynęła w sztafecie żabką wywalczając złoto, drugiego zaś tylko dopingowała. I nie dopingowała żadnego ze swoich rodaków, a jednak emocje były nie mniejsze niż gdyby płynął ktoś z jej kolegów. Popołudnia i poranki spędzała natomiast w towarzystwie Amerykanina. Złośliwi mówili, że to chwilowe zauroczenie tej dwójki, Konrad ostrzegał, że nie będzie jej pocieszał, ale ona przecież wiedziała co robi i w co się pakuje. Doskonale wiedziała, że po powrocie do Polski cały ten 'związek' zostanie zakończony. Spędzała z nim czas, dlatego, że był jej bliską duszą, czuła się przy nim sobą, nie musiała udawać. A on? Zdawał się lubić ją taką jaka właśnie jest. Odprężało ją to i napędzało pozytywną energią. Pokochała to.
Nie można przyzwyczaić się ani do rzeczy, ani do osoby, którą ma się lub zna zaledwie około tygodnia. Doskonale wiedziała o tej życiowej prawdziwe. Jednak podobnie jak popołudnia na pływalni w Polsce, czy też poranny jogging weszły jej w krew, tak samo polubiła te wieczory z Phelpsem.


~*~

Uwielbiał blask jej niebieskich uśmiechniętych oczu i ciągle się w tym utwierdzał. Nawet kiedy nie było jej obok czuł się doskonale ze wspomnieniem jej uśmiechu i radości, czy też wspólnie spędzonych chwil. W uszach dzwoniła mu jego ulubiona muzyka, a on patrzył na cumulsy i cumulostratusy. Pamiętał jej dotyk i smak jej ust, które teraz wywoływały uśmiech na jego twarzy. Patrzył w chmury i widział ją. Nigdy nie pomyślałby, że zakocha się właśnie w Londynie, właśnie w niej. I mimo, że miał zrezygnować z dalszej kariery był gotów ją kontynuować specjalnie dla niej. Byleby ja gdzieś spotkać, nie stracić z nią kontraktu.


~*~

Od Igrzysk minęły około 3 tygodnie dziewczyna szła właśnie uliczką, na której stał jej dom rodzinny. Uśmiech nie schodził jej z twarzy. Od kilku dni wszystko się układało. Konrad parę dni temu postanowił wyznać jej co tak naprawdę czuje do niej od dłuższego czasu. Z jednej strony nie wiedziała co z tym zrobić, z drugiej zaś cieszyło ją to. Nie spodziewała się, że przez czas trwania igrzysk będzie tak ranić go tym, co wyczyniała z Phelpsem, tym z czego mu się zwierzała. Nie miała o tym zupełnie pojęcia. 
-Murka! - usłyszała za sobą głos, który doskonale znała, uśmiech momentalnie zagościł na jej twarzy.
-Ryba - zaśmiała się odwracając i dostrzegając chłopaka w krótkich spodenkach, koszulce na krotki rękaw i ciemnych okularach. - Co Ty tu robisz?
Śmiała się czekając aż chłopak podejdzie do niej. Od zawsze byli sobie bliscy. Ich domy stały obok siebie, całe dzieciństwo spędzili razem . Pamiętała do dziś, kiedy wychodzili razem na plaże, gdzie ona czuła się jak w swoim żywiole. Jak chodzili na pobliskie boisko, gdzie to on królował, był jej przyjacielem od zawsze.
-Odwiedzam rodziców - zaśmiał się. - A ty? Myślałem, że mieszkasz w stolicy.
-Widzisz - wyszczerzyła się w uśmiechu. - Łowicz przyciąga nas do siebie w tym samym czasie. 
-Gratuluję tych medali, co je przytargałaś do Polski - dodał pospiesznie ją przytulając. - Dokąd tak pędzisz?
-Dziękuje. - westchnęła skromnie, przecież już tyle musiała się na dziękować na każde gratulacje od setek ludzi. - Na stację, muszę odebrać chłopaka.
-Podwiozę Cię. -  wyciągnął z kieszeni kluczyki do samochodu. - No nie daj się prosić.
Uśmiechnęła się, po czym skinęła głową. Są dwie zasady: braciom się nie odmawia i braci się nigdy nie traci. I to właśnie w ich myśl przystała teraz na propozycję Macieja.


~*~

Weszła na trening ściskając za rękę chłopaka. Postanowił odprowadzić ją, aż na samą pływalnie, bo czuł, że coś jest nie tak. Czuł, że coś się wydarzy. Nie ufał przeznaczeniu, zwłaszcza, kiedy teraz ją odzyskał. Nie ufał zwyczajnie nowemu trenerowi, który miał się dzisiaj pojawić.
-Chcesz mnie tak wszędzie odprowadzać - spojrzała mu w oczy. - A niedługo polecisz do Madrytu i nasz związek przejdzie na etap związku na odległość.
-Damy radę. - uśmiechnął się lekko schylając się i całując ją przelotnie w usta, bowiem ta uciekła do szatni przebrać się.


~*~

Widział ją jak przyszła z chłopakiem na ten trening. Nie miał pojęcia, że tak szybko ułoży sobie życie, a ona zrobiła to w zastraszającym tempie. Widział jak jej wybranek zajął wolne miejsce na trybunach, zupełnie jakby czuł się tu jak u siebie.
-Agata! Olka! - zwrócił uwagę dziewczynom, które teraz plotkowały. - Jeszcze 4 długości basenu!
Nie zwracał nawet uwagi na ich niezadowolenie z polecenia jakie wydał, kątem oka spoglądał teraz na szatnie, w której wejściu oczekiwał blondynki. Tak dawno jej nie widział, że niemal zapomniał jak się uśmiecha. Już nie mógł się doczekać aż stanie z nią twarzą w twarz.
-Natalia! - usłyszał jak woła ją jeden z chłopaków wychodzący właśnie z basenu. - Widziałaś....
-Murawska do mnie - z trudem wymówił jej nazwisko, jednak starał się zachować powagę w głosie.
-Zaraz - usłyszał obojętny ton dziewczyny.
-Teraz! - rzucił jeszcze surowiej.
Widział jak dziewczyna łapie w płuca kolejną porcję powietrza, a następnie energicznie obraca się w jego stronę i powoli rusza. I wtedy....

~*~

I wtedy jej wzrok spotyka się z jego wzrokiem. Głupieje, nie ma pojęcia co się dzieje, pospiesznie zaczyna mrugać powiekami mając nadzieję, że to sen. Jednak kiedy do niego dochodzi okazuje się to prawdą. Zanim jednak pozwoliła mu coś powiedzieć lekko wyciągnęła do  niego swoje ramię.
-Uszczypnij mnie - szepnęła, po czym dostrzegła jego uśmiech, ten sam, który witał ją zawsze w Londynie. - Co Ty tu robisz?
-Jestem twoim nowym tymczasowym trenerem. - rzucił ze stoickim spokojem. 
-Nie za szybko na zajęcie się tak poważna karierą? - patrzyła mu zaciekle w oczy. 
-Myślę, że powinnaś skupić się na swojej dopiero potem na mojej. - zaśmiał się, wciąż nie przerywając kontaktu wzrokowego. - Spóźniłaś się...
-Nie spóźniłam się - w jej oczach pojawił się cwaniacki błysk. - To ty przyszedłeś za wcześnie.
-Zmieniłaś się - lekko uśmiechnął się łapiąc ją teraz za nadgarstek.
-Uczyłam się od mistrza. - obdarzyła go krótkim spojrzeniem, które następnie spadło na jego dłoń trzymającą ją za przegub. Wyswobodziła się z uścisku kierując się w stronę dziewczyn, które skończyły już swoje karne długości basenu. 
-Murawska! - zakrzyknął tak by usłyszała głośno i wyraźnie, a kiedy ta tylko kątem oka na niego spojrzała wydał kolejne polecenie. - 10 długości basenu. 


~*~

Słyszał jak ktoś wydaje polecenia po angielsku. Skądś znał ten głos, bardzo dobrze go znał, nie wiedział jeszcze skąd. Spojrzał niepewnie w stronę mężczyzny, który siedział na miejscu trenera. I dostrzegł jego - swojego największego rywala nie tylko na pływalni, ale i o serce tej młodszej Łowiczanki.  Zwątpił, poczuł jak coś w środku niego zmiękło i zwątpiło.


~*~

-Konrad, przestań! - po raz pierwszy od kilku długich tygodni bycia razem kłóciła się z pływakiem z Puław. - Skąd miałam wiedzieć, że to  będzie on?!
-A jak ja mam byś spokojny? - nie pozostawał jej dłużny. - Mam lecieć do Hiszpanii i ze spokojem trenować udając, że moja dziewczyna nie trenuje u swojego byłego?!
-To nie jest mój były! - warknęła zaczynając świdrować go wzrokiem.
-Leć ze mną! Załatwię Ci miejsce u Bartka - teraz już bardziej ją prosił niż kłócił się z nią. 
- Nie wylecę do Madrytu tylko dlatego, że  Ty jesteś zazdrosny o jakiegoś tam pierwszego lepszego byłego pływaka. - syknęła mu prosto w twarz wyrywając swoją dłoń z jego uścisku i kierując się w stronę jego samochodu. 
-Pierwszego lepszego?! - zaśmiał się ruszając za nią. - To Michael Phelps! Dwa miesiące temu szaleliście za sobą!


_________________________________________________________________

No to specjalnie dla Was. Znowu świeżutki rozdział. Musiałam wpleść tam Rybusa, przepraszam jednak piłka jest czasem silniejsza ode mnie. Póki, co nie dodam go do bohaterów, bo jeszcze nie wiem czy odegra większą rolę. No i musiałam przejść tym rozdziałem trochę do przodu, żeby zaczęła się dziać jakaś akcja.  Plus macie to na co tak czekałyście długo - Konrada i Natalię razem.

wtorek, 28 sierpnia 2012

Rozdział 4


Tego i następnego wieczora na pływalni ilekroć widziała Phelpsa tyle razy uciekała w drugą stronę. Nie miała ochoty stanąć z nim twarzą w twarz. Nie miała ochoty i może zwyczajnie się bała, że się rozproszy. Stała właśnie w polu startowym przygotowując się do przepłynięcia kolejnych 200 metrów żabką. Uśmiechnęła się sama do siebie wspominając złoto w drugiej sztafecie Polek. Słysząc sygnał startu bez wahania dała nura do wody.

~*~

Oglądał poczynania blondynki na ekranie znajdującym się w szatni pływaków. Widząc jak dziewczyna wysuwa się systematycznie na prowadzenie mimowolnie się uśmiechał. Widział jak zgrabnie odbija się od ściany a po chwili wypływa spod tafli wody.
-Gotowy? - usłyszał głos kolegi z reprezentacji. - Znowu ta Polka?!
-Niesamowita, no nie?- zaśmiał się nakładając czepek.
-Michael, czy Ty coś kombinujesz? - Ryan uważnie przyglądał się Amerykaninowi.
-Chodź - uśmiechnął się. - Mamy finał do popłynięcia.

~*~

Uradowana z kolejnego złotego kruszca wbiegła do szatni mijając pod drodze Phelpsa nie mogącego, wciąż wyjść z podziwu. Wpadła w ramiona przyjaciół z kadry. Przytulała się właśnie z pozostałymi blondynkami płynącymi z nią wcześniej w sztafecie, kiedy zauważyła stojącego nieco dalej Konrada. Uśmiechał się uważnie jej się przyglądając. Zaśmiała się podchodząc do niego i się przytulając.  Cieszyła się swoim sukcesem i chciała, żeby on cieszył się z nią.
-Zrobiłaś to - zaśmiał się odgarniając jej włosy z twarzy.
-Zrobiliśmy to razem - ponownie się do niego przytuliła.
Jej uwagę przykuł jednak wiszący za chłopakiem monitor. Michael Phelps płynął właśnie swoje ostatnie 50 metrów jednocześnie zbliżając się do wygranej przed Francuzem. Uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Nie było wątpliwości miała swojego mistrza. Powoli odsunęła się od Czerniaka uważnie mu się przyglądając.
-Jak się czujesz przed swoim wyścigiem? - westchnęła patrząc teraz na roześmianą twarz Polaka.
-Dobrze. - wyszczerzył zęby w uśmiechu. - Phelps jest trochę zmęczony, więc może mi odpuści i wejdę do finału.
Ale w jednym momencie nastawienie Konrada się zmieniło. Szczęśliwy Amerykanin wparował bowiem do szatni i pierwsze co zrobił to podszedł do stojącej tyłem do niego Polki. Odwróciła się zaskoczona jednak wciąż uśmiechnięta.
-Dla Ciebie - szepnął, a następnie podsunął się do niej i musnął swoimi wargami jej.
Odwzajemniła ten gest i po chwili oboje złączyli się w pocałunku. W tym samym czasie mina Konrada zrzedła, a on sam oddalił się przygotować do wyścigu. Blondynka spojrzała na Amerykanina ponownie się uśmiechając.
-Uciekam - zaśmiał się puszczając ją teraz ze swoich objęć i rozglądając się czy aby na pewno nikt ich nie obserwuje. - Mamy jeszcze jeden półfinał dzisiaj.
Złożył przelotnego buziaka na jej ustach i uciekł w stronę treningowego basenu.


~*~

Błysk fleszy i ona po raz kolejny słysząca hymn swojego kraju. Następnie zdjęcia to z koleżankami ze sztafety, to osobno i szybka ucieczka do szatni. Po drodze kilka wywiadów i już lada moment upragniony odpoczynek. Skierowała się do swojej torby łapiąc kolejno za rzeczy i chowając je w odpowiednie miejsca.
Poczuła czyjeś dłonie na swoich biodrach lekko się zaśmiała na widok kwiatów wyciągniętych w jej stronę.
-Dzięki, nie musiałeś - zaśmiała się przyjmując podarunek i powoli odwracając się w stronę pływaka.
- Wiem - wyszczerzył się w uśmiechu. - Liczę na to, że jeszcze mnie nie skreśliłaś.
Zaśmiała się zarzucając mu ręce na szyję. Była szczęśliwa. Chciała, żeby ta chwila mogła trwać wieki.
-Uczcijmy to dzisiaj - zaśmiała się wyciągając w jego stronę swój medal.
Widziała jak przez chwilę chłopak się zastanawia prawdopodobnie analizując w głowie grafik swojego jutrzejszego dnia.
-Wpadniesz do mnie? - uśmiechnął się  promiennie, a ona tylko przytaknęła kiwnięciem głową.

~*~

Leżała własnie na kanapie w objęciach chłopaka. Oglądali jakiś film zanosząc się przy tym ze śmiechu. Poczuła jego odciśnięte usta na swoim obojczyku i lekko się uśmiechnęła. Była szczęśliwa, dlatego bez wahania podjęła tą decyzję. Odwróciła się lekko do niego przejeżdżając dłonią po jego policzku. Uważnie przyglądał jej się tymi błyszczącymi oczami, delikatnie podsunął swoją twarz bliżej niej i złożył na jej ustach delikatny pocałunek, by następnie zacząć obsypywać mniejszymi jej szyję.  Wygięła ją do tyłu jednocześnie dając mu większe pole manewru jednocześnie wsuwając swoje chłodne dłonie pod jego koszulkę. Czuła jak krew w jej żyłach pulsuje szybciej. Zdecydowanie szybciej. Poczuła jak chłopak powoli kładzie ją na kanapie, na której uprzednio siedziała w jego ramionach. Złapała go za materiał koszulki przyciągając do siebie. Potrzebowała jego bliskości i własnie teraz ją otrzymywała.


_____________________________________________________________________

Długo czekaliście, ale proszę już jest nowość. Jeszcze ciepła.

czwartek, 23 sierpnia 2012

Rozdział 3



Obudziła się rano czując na sobie jakieś krótkie spodenki i męską bluzę. Jedno było pewne nie spała w swoich ubraniach. Wciąż z zamkniętymi oczami wciągnęła nozdrzami zapach mężczyzny, w którego ramionach leżała. Musiała sama przed sobą przyznać, że mogłoby się wydawać, że te ramiona są specjalnie przystosowane do przytulania jej, tak wygodnie jej się w nich spało. A wracając do zapachu wciągnęła go ponownie celem zidentyfikowania właściciela. Jednak nic jej on nie mówił, no po za tym, że nie był to na pewno Konrad. Otworzyła powoli oczy i spojrzała na chłopaka, który przytulał ją do siebie.
-Cholera - zaklęła uważnie i po cichu wstając z łóżka, a następnie znajdując swoje wciąż wilgotne ciuszki.
Kiedy się przebrała po cichu opuściła pokój amerykańskiego pływaka.
-Nigdy więcej kąpieli w fontannie - rzuciła sobie pod nosem kierując się do polskiej osady.


~*~

Ledwo weszła do swojego pokoju szybko się przebrała w suche ubrania, a następnie obudziła koleżankę śpiącą w jej łóżku.
-Ala wstawaj! Ile można spać? Dzisiaj ważny dzień - zaśmiała się do blondynki.
-Natalia.... O której wróciłaś? - jej rówieśniczka przymrużyła powieki uważnie obserwując koleżankę.
-Już dawno.. - skłamała od niechcenia, przecież nie powie teraz nikomu, że spędziła noc z Phelpsem, i to noc bez podtekstów erotycznych. - Nie chciałam Cię budzić, więc położyłam się obok.
-Aha.... - Ala wciąż uważnie jej się przyglądała.
-Nie aha, tylko tak. I lepiej idź się ogarnąć i na śniadanie, bo zaraz potem męczący poranek na pływalni - zaśmiała się ładując do swojej torby treningowej potrzebne rzeczy.

~*~

-Powodzenia - poczuła męską dłoń na swoim ramieniu, uśmiechnęła się sama do siebie.
-Dzięki Konrad - spojrzała na niego uśmiechając się, a następnie oddalając od chłopaka ze słuchawkami na uszach.
Kątem oka siedząc na ławce dostrzegła jego. Mogła mu się teraz nieco uważniej przyjrzeć, w stroju do pływania prezentował się zdecydowanie lepiej niż ubrany normalnie na co dzień. Przyłapał ją na tym spojrzeniu, uśmiechnęła się lekko ponownie wlepiając wzrok w sufit. I wtedy przyszła ta fala stresu i niemożności. Czuła ból na każdym mięśniu, każdym bez wyjątku. Zakwasy jakby dopiero zaczęły się pojawiać, ponadto czuła się zmęczona wysiłkiem i do połowy nieprzespaną nocą. Oparła się łokciami o swoje kolana, a następnie ukryła twarz w dłoniach. Próbowała łapać głębokie oddechy celem uspokojenia się. Nic nie pomagało, bała się, że za chwilę nie wytrzyma nerwowo, a słone łzy same polecą po jej policzkach. I wtedy poczuła jak ktoś siada obok niej. Ściągnął jej słuchawki delikatnie okrywając swoją dłonią jej ramię.
-Ej... Chyba się nie stresujesz? - spojrzała w roześmiane oczy Phelpsa, siedział teraz tak blisko, to nie była bajka.
-Nie mam siły, Michael - zaczęła szeptem jakby bojąc się, że ktoś usłyszy o jej dzisiejszych słabych stronach. - Boli mnie każdy mięsień, wszystko...
-Powinnaś coś sobie odpuścić - próbował jej doradzić, jednak ona stanowczo zaprzeczyła kręcąc głową. - No to nie wiem masaż?
-Możesz mieć rację, pójdę po eliminacjach do naszych fizjoterapeutów.... - lekko się uśmiechnęła.
-Myślałem, że ja Ci może go zrobię - ponownie uśmiechnął się tak, że większość dziewczyn przyprawiłby o palpitację serca, ale ona się tylko zaśmiała.
-Bez urazy - ponownie wyszczerzyła ząbki. - Ale bałabym się oddać moje ciało w tak ważne dni w Twoje posiadanie.
Ponownie poczuła jego dłoń na swoim ramieniu, przesunął ją tak, że siedziała teraz  tyłem do niego, a on zaczął lekko masować jej plecy. Nie ukrywała było jej przyjemnie, przymknęła powieki i nie wiedząc, kiedy wydała z siebie cichy pomruk zadowolenia.
-I jak lepiej? - poczuła ciepłe powietrze na wysokości jej szyi i zrozumiała, że chłopak lekko pochylił się nad nią szepcząc jej do ucha. Obróciła się przodem do niego i kiwnęła głową.
-Muszę lecieć - westchnęła słysząc zapowiedź jej wyścigu eliminacyjnego.
-W takim razie powodzenia. - odpowiedział jej szczerym uśmiechem.

~*~

Wstał z ławki razem z tą kruchą blondynką i zaczął odprowadzać ją wzrokiem w stronę wejścia na pływalnię.
-Raz, dwa, trzy - szepnął sam do siebie.
Dziewczyna odwróciła się do niego, podeszła bliżej i wylądowała w jego ramionach. Ponownie objął ją przytulając i lekko głaszcząc po głowie.
-Pamiętaj jesteś silna, a na masaż zapraszam po eliminacjach.
-Dzięki Michael.
I wtedy dostrzegł go, chłopaka, który stał kilka metrów dalej i uważnie przyglądał się temu jak ten przytula Polkę. Postanowił to nieco wykorzystać. Ponownie pochylił  się nad nią i złożył subtelny pocałunek na jej policzku. A kiedy dziewczyna ruszyła z powrotem do wyjścia, widział wściekłość chłopaka. Nic bardziej mylnego Konrad Czerniak, jeden z jego większych rywali miał jakąś słabość do Murawskiej, a on w ten sposób zyskiwał nad nim przewagę psychologiczną.

~*~

Szedł właśnie korytarzem w stronę pokoju Natalii. Chciał z nią porozmawiać. Powiedzieć jej o tym co czuje. Na pewno go zrozumie, podtrzyma w tym przekonaniu. Na korytarzu słyszał śmiechy dziewczyny. Ostrożnie zapukał do drzwi, a kiedy usłyszał zaproszenie do środka nacisnął na klamkę. Blondynka leżała oglądając coś w telewizji, a jej zupełnie nagie plecy masował sam Phelps.
-O Konrad! - podniosła się radośnie uśmiechając. - Siadaj! Odstresowujemy się właśnie przed wieczorem.
-Odstresowujecie? - powtórzył nie dowierzając. - No to fantastycznie... Wiesz nie będę Wam przeszkadzał.
-Kondziu, chodź tu - uważnie mu się przyglądała marszcząc przy tym lekko brwi, a on stałem tam i wlepiając swój wzrok w jej nagie plecy i dłonie Phelpsa przemierzające je milimetr po milimetrze. - No przecież nie podniosę się, bo mam rozpięty stanik. Ty jak ty, ale on nie musi wiedzieć co mam pod kostiumem - dodała po polsku lekko się uśmiechając.
Niepewnie podszedł bliżej niej i kucnął obok jej twarzy, ich rozmowa zeszła już na polskojęzyczny tor, mógł mówić co myśli.
-Co się dzieje? - zaczęła mu się ponownie uważnie przyglądać.
-Nic - skłamał. - A ty co? - westchnął podbródkiem wskazując na Phelpsa.
-Bolały mnie plecy - rzuciła obojętnie.
-Masz od tego masażystę w sztabie - burknął pod nosem mając już wstać. - Pamiętaj: nie daj mu się zwodzić.


~*~
Konrad właśnie wyszedł z jej pokoju. Dziewczyna złapała za zapięcie od stanika podając je Amerykaninowi.
-Zapnij i zjeżdżaj - bąknęła ledwo dosłyszalnie.
Poczuła jak chłopak zapina jej bieliznę, sięgnęła po jego bluzę wiszącą na oparciu  kanapy i jednym ruchem naciągnęła ją na siebie.Podniosła się  z kanapy i spojrzała na chłopaka, który kierował się już do wyjścia. I wtedy zdarzyła się jedna rzecz jakiej oboje chyba się po sobie nie spodziewali. Blondynka złapała go za nadgarstek, a on dość szybko obrócił się wtapiając swoje wargi w jej. Nie broniła się, uległa prawie natychmiast oddając ten pocałunek, a następnie odwracając twarz od jego twarzy.
-Pójdę już - usłyszała amerykański akcent i jedyne na co było ją teraz stać to kiwnięcie głową i skierowanie się w stronę balkonu.
Zaczynał mieszać jej w głowie, zdecydowanie najlepszy pływak świata mieszał jej w głowie....


__________________________________________________________________________
Nie miałam pomysłu na końcówkę, wena mnie opuszcza.....
Mam nadzieję, że spodoba się mimo wszystko.
Teraz uciekam czytać wasze zaległe nowości :)

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Rozdział 2



Po powrocie z Aquatics Center udała się od razu do swojego pokoju, gdzie natychmiastowo opadła na swoje łóżko. Nie spodziewała się o tej porze ani gości, ani telefonów, ani zdecydowanie niczego podobnego. Ucieszona sukcesem jaki zdołała już osiągnąć wyciągnęła medal ze złotego kruszca i jeszcze długo ściskała go w ręku uważnie mu się przyglądając. Uśmiech nie znikał z jej twarzy. Wtedy usłyszała pukanie do drzwi.
-Proszę - westchnęła nieco zrezygnowana. 
-Natalia dzisiaj zostajesz w pokoju, żadnego szlajania się po wiosce. Jutro masz ciężki dzień - w drzwiach do jej pokoju stał trener i pouczał ją co do jej kolejnych obowiązków.
-Tak jest - zasalutowała ponownie szeroko się uśmiechając i dopiero, kiedy trener opuścił jej pokój wykręciła numer Ali.
-Potrzebuje Cię, chodź do mojego pokoju - rzuciła pospiesznie i po chwili się rozłączyła.
Odłożyła medal na półkę, na której leżały pozostałe dwa i usiadła wygodnie czekając na nadejście koleżanki z kadry. 


~*~

Szła uliczkami wioski olimpijskiej podziwiając kwatery każdego kraju. Każda kwatera była czymś ozdobiona i tak na przykład Kanada przed wejściem postawiła czerwonego łosia, a Niemcy trójkolorowego konia. Rytm jej spaceru wybijała muzyka, która leciała w słuchawkach jej odtwarzacza. Przysiadła na pobliskiej ławce łapiąc oddech i skupiając się na podziwianiu rozgwieżdżonego nieba. Pomagało jej to. Pomagało zawsze niezależnie od tego czy rozstawała się z chłopakiem czy miała ważne zawody oglądanie gwiazdozbiorów zawsze pomagało. Teraz było tak samo, wiedziała, że ten spacer pozwoli jej zdobyć koncentrację przed jutrzejszym dniem.

~*~

Siedział właśnie w pokoju i spoglądał przez okno. Widział część sportowców wracających do swoich baz pobytowych po zakończonych przez nich konkurencjach. Widział też ją - dziewczynę siedzącą na ławce i patrzącą w niebo. Wydawało mu się, że gdzieś już ją widział i wtedy dotarło do niego, że to ona. Ta sama, która dzisiaj tak mocno go zachwyciła. Bez zawahania naciągnął na siebie bluzę i wyszedł przed budynek. Dostawał własnie od losu szansę. Chciał ją wykorzystać, musiał.
-Phelps, a Ty gdzie? - usłyszał za sobą głos Lochtego i z niechęcią obrócił się w stronę kolegi zwalniając tempo swojej wycieczki.
-Mam coś do załatwienia - rzucił ponownie zamierzając ruszyć w stronę dziewczyny.
-Coś kombinujesz, cwaniaczku - Ryan pokręcił głową. -  Ostrzegam: ona raczej nie jest taka jak inne, nie będzie Twoja od tak.
-Spieprzaj Lochte - rzucił odwracając się tyłem do reprezentacyjnego kolegi  śmiejąc się pod nosem.
Ruszył w stronę ławki, na której siedziała pływaczka. Widział, że jest zafascynowana zupełnie czymś innym niż jego osoba, jak gdyby go nie zauważyła.Oparł nogę o ławkę, na której odpoczywała i zaczął udawać, że wiąże buta.

~*~

Ktoś obok postawił na ławce obok niej nogę zajmując się wiązaniem obuwia, chciała podnieść się i ruszyć dalej, ale coś podpowiedziało jej, że powinna rzucić choć krótkie spojrzenie na tą osobę. Może to jedna z tych wielkich gwiazd sportu, a wtedy będzie mogła poszczycić się tym, że widziała ją na własne oczy na żywo. Niepewnie odwróciła głowę w stronę chłopaka i ....
-O Boże to znowu Ty - westchnęła po polsku jednocześnie łapiąc oddech, w końcu po raz kolejny stawała twarzą w twarz z samym Michaelem Phelpsem.
-To co z tą kawą? - zagaił zdejmując nogę z ławki i uśmiechając się do dziewczyny.
-Człowieku zwariowałeś? - zaśmiała się na głos. - Wiesz, która godzina?!
-Pewnie jak na Londyn to późna - nie ustępował, wciąż uważnie jej się przyglądając. - Ale w USA jest dość wcześnie.
- A w moim kraju jest jeszcze później niż tu - westchnęła chcąc urwać tą rozmowę, jednak coś nie pozwalało opuścić jej kawałka  drewna, na którym siedziała.
-W takim razie pewnie jesteś bardzo śpiąca, a kawa to w sumie dobry lek na senność - wyszczerzył się podając jej rękę. - To jak?


~*~

Upijała właśnie łyk kawy ponownie rozpromieniając swoją twarz uśmiechem. Phelps opowiadał jej przezabawne sytuacje z jego treningów i mimo, że nie wiedziała ile z nich jest prawdą, a ile jest wyssanych z palca musiała przyznać, że były śmieszne. Promieniała radością i z bólem w sercu uświadamiała sobie samej, że dawno nie była tak szczęśliwa jak teraz. Właściwie w jej życiu była jedna osoba, która uszczęśliwiała ją w ten sposób jednak odeszła.
-Która godzina? - zaśmiała się wyciągając z kieszeni bluzy telefon. - Jezu po pierwszej, trener mnie jutro ukatrupi!
-Chyba po to, żeby później związki ukatrupiły jego - zaśmiał się łapiąc ją za rękę i spoglądając jej w oczy. - W tym momencie jesteś nietykalna, uwierz w siebie.
Jak oparzona zabrała swoją dłoń z jego, a jej wzrok powędrował na blat stołu.
-Wierzę w siebie - bąknęła bez przekonania.
-Udowodnij mi to - zażądał od niej dowodów. Była dziewczyną, która lubiła udowadniać ludziom różne rzeczy, więc decyzja była prosta.
-Jak? - zmarszczyła brwi ponownie spoglądając na jego twarz.
-Spędź ze mną ten wieczór i daj się lepiej poznać - szepnął uważnie jej się przyglądając. - Oferuje to samo w zamian.
-Chciałeś chyba powiedzieć tą noc - zaśmiała się zdając sobie sprawę z tego jak dwuznacznie brzmi to co właśnie powiedziała. - Niech stracę. Zgoda.
Wyciągnęła rękę czekając, aż ten ją uściska, a kiedy to zrobił uśmiechnęła się wstając wraz ze swoim papierowym kubkiem i ruszając w stronę wyjścia.
-Rusz się, chyba nie chcesz tu spędzać tego czasu! - krzyknęła to siedzącego, wciąż Phelpsa, który teraz bardziej skupiał się na podziwianiu jej atutów niż na tym, że dziewczyna właśnie gdzieś ruszyła.

______________________________________________________________________________
Nie wiem czy się Wam spodoba. Ja osobiście lubię końcówkę najbardziej. Są momenty kiedy pisze mi się to nadspodziewanie lekko, wiecie kiedy nachodzą mnie takie momenty? Koło 2 nad ranem, tak też powstała końcówka tego rozdziału. Miłego czytania.

czwartek, 16 sierpnia 2012

Rozdział 1


Stała na śliskiej posadzce pływalni w Londynie. Za chwilę, będzie musiała poprowadzić do zwycięstwa Polki w finale 4x100 m stylem zmiennym. Płynęła jako druga, czekała aż Ala dopłynie do zmiany. Złapała głęboki oddech, który miał na celu pozbycie się jej stresu, który teraz w niej tkwił. Widziała, że dziewczyna dopływa już do ściany i....



~*~

-Poszła! - głośny okrzyk komentatora rozniósł się po salonie jej rodzinnego domu. - Dopływa do nawrotu. To będzie ważna pozycja. Jest za Hardy, przed Campbell. Płyń Natalia, płyń. Później muszą pociągnąć to tylko Diana i Otylia.
-Dopłynie pierwsza - krzyknął młodszy brat pływaczki uważnie przyglądając się poczynaniom siostry.
Jednak odpowiedziała mu tylko głucha cisza, bowiem wszyscy w  skupieniu oglądali wyścig.
-Są Polki pierwsze! Teraz tylko tak ciągnij Otylia- krzyczał komentator, mogłoby się zdawać, że przeżywa to bardziej niż rodzina Murawskich.


~*~

-Dawaj, dawaj, dawaj! - stała w ściągniętym czepku dopingując koleżankę ścigającą się z Allison Shmitt. Obie płynęły po złoto w sztafecie. Do wyścigu dołączyła Schlanger. Serce Natalii na chwilę zamarło, ale mimo to starała się dopingować koleżankę z zespołu. Ostatnie 50 metrów. Polka płynie na 3 pozycji. Doskonały finisz wyprowadza je na drugie miejsce.
-Jeszcze tylko Australijka - westchnęła Jędrzejczak patrząc, wciąż jak młodsza koleżanka walczy.
Dopłynęła jako druga, jednak dziewczyny cieszyły się jak nigdy. Większość z nich nie zaznała jeszcze smaku medalu na Olimpiadzie, dlatego ich radość była podwójna. Natalia poczuła jak ktoś klepie ją po plecach:
-Jutro pokażemy im w mieszanej sztafecie. - zaśmiał się do niej Konrad, a ona tylko wpadła w jego ramiona.
Na zgrupowaniu połączyła ich przyjaźń. Nigdy nie spodziewała się, że w środku tych wielkich przygotowań i stresów im towarzyszących jeden z czołowych pływaków Polski znajdzie dla niej czas, zrozumienie i przede wszystkim wsparcie. Bo to właśnie wsparciem zdecydowanie był Czerniak.
-Zrobiłyśmy to! - pisnęła mu do ucha, wciąż się śmiejąc z radości i czując jak z jej oczu zaczynają lecieć łzy wzruszenia.
-Znowu to zrobiłaś - zaśmiał się. - Dzisiaj złoto i srebro. Jesteś wielka!
-Dzięki - zaśmiała się ponownie się do niego przytulając.

~*~

Patrzył w te jej roześmiane oczy i nie mógł wyjść z podziwu dla jej osoby. Nie spodziewał się, że to właśnie taka dziewczyna dostanie kwalifikację olimpijską i pojawi się na zgrupowaniu. Pamięta jak dziś kiedy siedział znudzony na basenie razem z trenerem i wtedy weszła ona. Roześmiana, uśmiechnięta. Oryginalna. A teraz ta sama dziewczyna zdobywała dwa medale pod rząd. Jutro płynęła z nim finale 4x200 zmiennym. Sztafeta mieszana, chyba jedna z ciekawszych.
-Konrad! - usłyszał swoje imię i wrócił do rzeczywistości. - Ja mam zaraz dekorację.
Znowu się śmiała wystawiając na wierzch swoje białe i  proste ząbki.
-Biegnij się przebrać - ponaglił dziewczynę. - Już dzisiejszego wieczora zrobiłaś wiele dobrego.
Spojrzał jeszcze za oddalającą się blondynką i wrócił do swoich rzeczy, które właśnie zbierał celem opuszczenia Aquatics Center.

~*~

Michael siedział w miejscu przeznaczonym dla zawodników oczekujących i obserwował na telebimie jeden z  wyścigów finałowych. Widział Polkę wysuwającą się na prowadzenie, wtedy postanowił podejść do swojego rywala  wywodzącego się z jej kraju.
-Kto to? - stanął za jego plecami wskazując palcem na tor, po którym płynęła dziewczyna.
-Nasza tajna broń - Czerniak zaśmiał się, wciąż uważnie oglądając wyścig.
-Szybka - rzucił Michael jakby się chwilę zastanawiając. - Ale ma słabe nawroty... Byś ją podszkolił.
Po tych słowach poklepał chłopaka po ramieniu i odsunął się w stronę reprezentantów swojego kraju.
-Patrz, co robi ta mała - Lochte wskazał mu tor numer 3, po którym płynęła Polka. - Zaraz przegoni Beisel.
-Już i tak płynęła przed nią - Phelps bąknął obojętnie zajmując miejsce siedzące i rozkładając się na nim. Ku jego zdziwieniu Ryan usiadł obok niego i warknął mu na ucho:
-Rozumiem, że masz w dupie to co ugra nasz kraj, ale mógł byś chociaż udawać.
Ta wypowiedź wywołała jednak tylko na jego ustach lekki cwaniacki uśmieszek.



~*~

Stała na zimnej posadzce i patrzyła wokół po ludziach, którzy startowali w wyścigu razem z nią. Radek siedział już w wodzie, kucnęła przed nim, żeby się naradzić.
-Płyń jak najszybciej możesz - zaczęła cicho. - Chociaż ostatnią setkę, ja później pociągnę to wszystko.
-Oszczędzaj siły - wtrącił się Konrad. - Jutro płyniesz eliminacje i jak się uda to półfinał.
-Wiem tato - wyszczerzyła zęby wstając od brzegu basenu i robiąc jeszcze krótki spacerek po prostej.
-Powodzenia - usłyszała gdzieś po lewej stronie i wtedy go dostrzegła. Stał przed nią jak gdyby nigdy nic. I jeszcze życzył jej powodzenia, w wyścigu, w którym byli konkurentami.
-Aha - niepewnie przytaknęła. - Nawzajem.
Powtarzała sobie w głowie krótką frazę ' Pamiętaj, złoto. Pamiętaj, złoto'. Spojrzała ponownie kątem oka na sąsiedni tor.
-Konrad? - chłopak spojrzał na nią spokojny wzorkiem. - Kogo wystawili do żabki?
-Leverenz - rzucił pewnie. - Wczoraj ją pokonałaś. Dzisiaj też dasz radę.
Kiwnęła głową przygotowując się do swojego startu.
-A kogo do dowolnego? - zamilkł na chwilę.
-Nie popłyniesz na końcu, o nie. Zapomnij. Diana płynie na końcu, nie zastąpi Cię w żabce. - zaczął na nią pokrzykiwać. - Damy radę!
Kiwnęła głową mimo, że serce podpowiadało jej coś zupełnie innego.


~*~

-Nie wierzę, że to zrobiłyście - Radek śmiał się obejmując Dianę i Konrada uważnie obserwując jak blondynka pokonuje ostatnie 50 metrów. - Jest pierwsza na nawrocie.
-Chciała popłynąć końcówkę, nie ukrywam, że mi to na rękę - druga z blondynek się śmiała. - W razie co wina nie spadnie na mnie.
-Diana, wiesz co ona jutro płynie? - Konrad uważnie wpatrywał się w tor naprzeciwko niego.
-Wiem. Jeden dzień bez żabki dobrze jej zrobi. - uśmiechnęła się, bowiem dziewczyna dopływała już do mety. - Dawaj mała! Jesteś blisko.
Po uszach kibiców zgromadzonych w Aquatics Center rozległ się pisk, nie byle jaki pisk. Drużyna celebrująca zdobycie złota i to nie byle jakiego, bo wyprzedzając USA na czele z samym Michaelem Phelpsem. Wycieńczona wyszła z basenu przytulając się do swoich towarzyszy doli, a następnie kierując się do mniejszego basenu celem rozpływania. Spojrzała na chłopaka, który płynął teraz obok niej.
-Dobry wyścig. Gratuluję - uśmiechnął się do niej nie spuszczając z niej wzroku.
-Dzięki - zaśmiała się. - Też dzielnie walczyliście.
-Powiedziałbym, że wygrał lepszy, ale chyba zrozumiałabyś nietrafność tego zdania - zaśmiał się.
-Raczej hipokryzję - westchnęła omijając chłopaka i zostawiając go samego z myślami.
Płynął i myślał o tej małej iskierce pływania z jaką dane mu było teraz porozmawiać.


~*~

Stała wraz z trójką innych Polaków na najwyższym stopniu podium. Na maszt właśnie została wciągnięta flaga jej kraju, a w uszach wszystkich zgromadzonych na pływalni i przed telewizorami rozbrzmiał Mazurek Dąbrowskiego. Czuła jak łzy napływają jej do oczu. Efekt zmęczenia, radości i wzruszenia. W ciągu dwóch dni dwa razy usłyszała już hymn swojego kraju, a trzy razy stała na podium. Przed nią kolejne starty, te w których według trenera przyjeżdżając na igrzyska miała większą szansę na lepsze pozycje, niż w tych, które już się odbyły. Po odsłuchaniu hymnu narodowego wszyscy udekorowani ruszyli na honorową rundkę obok widowni. Dostrzegła Amerykanina podającego kwiaty jakiejś wysokiej i szczupłej brunetce. Na sam widok takiego obrazka uśmiechnęła się. Szła z uśmiechem na twarzy machając fanom polskiego pływania, kiedy podszedł do niej Phelps.
-Pozwolisz mi być jeszcze raz hipokrytą i dasz zaprosić się na kolację? - spojrzał przelotnie na nią ciągle utrzymując kontakt z widownią. - Albo chociaż kawę?
Zaśmiała się lekko dotykając jego ramienia.
-Gwiazdor. - uśmiechnęła się do niego widząc jak ten teraz szczerzy uśmiech do kibiców pływania. - Brunetka nie będzie zazdrosna?
-To tylko kolacja - rzucił wchodząc już na teren przeznaczony tylko dla pływaków.
-W takim razie znajdź mnie dzisiaj w wiosce - zaśmiała się radośnie skręcając za Dianą i udając się do polskiego sztabu.

________________________________________________________

Może póki co niezbyt ciekawie, ale dopiero się rozkręcam i obiecuje radykalne zmiany. Zdaję sobie sprawę z tego, że w programie IO nie było sztafety mieszanej, ale to zostało wprowadzone to opowiadania ze względu na jego potrzeby.
Cieszę się, że po części Phelps spotkał się z entuzjazmem z Waszej strony, jednocześnie ciesząc się, że niektórzy z Was nie są fanami jego postaci. Jesteście dla mnie wyzwaniem. Mam nadzieję, że Was nie zawiodę.
Pozdrawiam.

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Prolog



Ona. Czuła, że to będzie jej wielki tydzień. Nikt nic od niej nie oczekiwał. Po prostu jechała się sprawdzić, pobawić pływaniem. W kadrze byli przecież lepsi, szybsi i zdecydowanie lepsi technicznie pływacy. To oni mieli się bić o medale. Dostała szansę w ostatniej chwili, na pozór nieznana. W środowisku pływackim okrzyknięta jednak odkryciem ostatnich Mistrzostw Polski.  Dwudziestolatka lubiąca czekoladę i wypady z przyjaciółmi ponad wszystko ceniła choć godzinę w samotności na pływalni. To był jej sposób na relaks, odstresowanie się.  W tym roku rozpoczęła studia na AWF w Warszawie. Nigdy nie pomyślałaby, że jeden wyjazd odmieni jej życie. Tym bardziej, że przykuje jego uwagę...

~*~

On. Miał zostać olimpijczykiem wszech czasów. Nie tylko jego kraj stawiał na niego, ale cały świat. Był na ustach każdego narodu od miesięcy, a nawet lat. Uchodził za nieobliczalnego, imprezowego i nie dbającego o nic chłopaka. A przecież nie był już taki młody. 27 lat już do czegoś zobowiązywało, dlatego też postanowił zakończyć karierę tuż po igrzyskach. Nigdy nie pomyślałby, że to właśnie one odmienią jego życie, że dopiero w stolicy Anglii odnajdzie to czego szukał. Długie godziny treningów zwrócą mu się w nadspodziewany sposób. Jego pewność siebie sprawiała, że niektórzy mieli go dość, dlatego też w kadrze jego kraju wielokrotnie dochodziło do zgrzytów. Był gwiazdą. Nie spodziewał się, że w pływaniu ktoś jeszcze go zaskoczy... I to w ten sposób...

_____________________________________________________________________

Witam. Postanowiłam napisać coś nowego. Coś z czym jeszcze nie spotkałam się wśród blogów opowiadaniowych. Mam nadzieję, że spodoba się Wam mój pomysł i przyjmiecie go z entuzjazmem.
Prolog może i nie należy ani do najlepszych, ani do najdłuższych, ale starałam się w nim zawrzeć tajemnicę.
Pozdrawiam,
Wasza Nat