Po powrocie z Aquatics Center udała się od razu do swojego pokoju, gdzie natychmiastowo opadła na swoje łóżko. Nie spodziewała się o tej porze ani gości, ani telefonów, ani zdecydowanie niczego podobnego. Ucieszona sukcesem jaki zdołała już osiągnąć wyciągnęła medal ze złotego kruszca i jeszcze długo ściskała go w ręku uważnie mu się przyglądając. Uśmiech nie znikał z jej twarzy. Wtedy usłyszała pukanie do drzwi.
-Proszę - westchnęła nieco zrezygnowana.
-Natalia dzisiaj zostajesz w pokoju, żadnego szlajania się po wiosce. Jutro masz ciężki dzień - w drzwiach do jej pokoju stał trener i pouczał ją co do jej kolejnych obowiązków.
-Tak jest - zasalutowała ponownie szeroko się uśmiechając i dopiero, kiedy trener opuścił jej pokój wykręciła numer Ali.
-Potrzebuje Cię, chodź do mojego pokoju - rzuciła pospiesznie i po chwili się rozłączyła.
Odłożyła medal na półkę, na której leżały pozostałe dwa i usiadła wygodnie czekając na nadejście koleżanki z kadry.
~*~
Szła uliczkami wioski olimpijskiej podziwiając kwatery każdego kraju. Każda kwatera była czymś ozdobiona i tak na przykład Kanada przed wejściem postawiła czerwonego łosia, a Niemcy trójkolorowego konia. Rytm jej spaceru wybijała muzyka, która leciała w słuchawkach jej odtwarzacza. Przysiadła na pobliskiej ławce łapiąc oddech i skupiając się na podziwianiu rozgwieżdżonego nieba. Pomagało jej to. Pomagało zawsze niezależnie od tego czy rozstawała się z chłopakiem czy miała ważne zawody oglądanie gwiazdozbiorów zawsze pomagało. Teraz było tak samo, wiedziała, że ten spacer pozwoli jej zdobyć koncentrację przed jutrzejszym dniem.
~*~
Siedział właśnie w pokoju i spoglądał przez okno. Widział część sportowców wracających do swoich baz pobytowych po zakończonych przez nich konkurencjach. Widział też ją - dziewczynę siedzącą na ławce i patrzącą w niebo. Wydawało mu się, że gdzieś już ją widział i wtedy dotarło do niego, że to ona. Ta sama, która dzisiaj tak mocno go zachwyciła. Bez zawahania naciągnął na siebie bluzę i wyszedł przed budynek. Dostawał własnie od losu szansę. Chciał ją wykorzystać, musiał.
-Phelps, a Ty gdzie? - usłyszał za sobą głos Lochtego i z niechęcią obrócił się w stronę kolegi zwalniając tempo swojej wycieczki.
-Mam coś do załatwienia - rzucił ponownie zamierzając ruszyć w stronę dziewczyny.
-Coś kombinujesz, cwaniaczku - Ryan pokręcił głową. - Ostrzegam: ona raczej nie jest taka jak inne, nie będzie Twoja od tak.
-Spieprzaj Lochte - rzucił odwracając się tyłem do reprezentacyjnego kolegi śmiejąc się pod nosem.
Ruszył w stronę ławki, na której siedziała pływaczka. Widział, że jest zafascynowana zupełnie czymś innym niż jego osoba, jak gdyby go nie zauważyła.Oparł nogę o ławkę, na której odpoczywała i zaczął udawać, że wiąże buta.
~*~
Ktoś obok postawił na ławce obok niej nogę zajmując się wiązaniem obuwia, chciała podnieść się i ruszyć dalej, ale coś podpowiedziało jej, że powinna rzucić choć krótkie spojrzenie na tą osobę. Może to jedna z tych wielkich gwiazd sportu, a wtedy będzie mogła poszczycić się tym, że widziała ją na własne oczy na żywo. Niepewnie odwróciła głowę w stronę chłopaka i ....
-O Boże to znowu Ty - westchnęła po polsku jednocześnie łapiąc oddech, w końcu po raz kolejny stawała twarzą w twarz z samym Michaelem Phelpsem.
-To co z tą kawą? - zagaił zdejmując nogę z ławki i uśmiechając się do dziewczyny.
-Człowieku zwariowałeś? - zaśmiała się na głos. - Wiesz, która godzina?!
-Pewnie jak na Londyn to późna - nie ustępował, wciąż uważnie jej się przyglądając. - Ale w USA jest dość wcześnie.
- A w moim kraju jest jeszcze później niż tu - westchnęła chcąc urwać tą rozmowę, jednak coś nie pozwalało opuścić jej kawałka drewna, na którym siedziała.
-W takim razie pewnie jesteś bardzo śpiąca, a kawa to w sumie dobry lek na senność - wyszczerzył się podając jej rękę. - To jak?
~*~
Upijała właśnie łyk kawy ponownie rozpromieniając swoją twarz uśmiechem. Phelps opowiadał jej przezabawne sytuacje z jego treningów i mimo, że nie wiedziała ile z nich jest prawdą, a ile jest wyssanych z palca musiała przyznać, że były śmieszne. Promieniała radością i z bólem w sercu uświadamiała sobie samej, że dawno nie była tak szczęśliwa jak teraz. Właściwie w jej życiu była jedna osoba, która uszczęśliwiała ją w ten sposób jednak odeszła.
-Która godzina? - zaśmiała się wyciągając z kieszeni bluzy telefon. - Jezu po pierwszej, trener mnie jutro ukatrupi!
-Chyba po to, żeby później związki ukatrupiły jego - zaśmiał się łapiąc ją za rękę i spoglądając jej w oczy. - W tym momencie jesteś nietykalna, uwierz w siebie.
Jak oparzona zabrała swoją dłoń z jego, a jej wzrok powędrował na blat stołu.
-Wierzę w siebie - bąknęła bez przekonania.
-Udowodnij mi to - zażądał od niej dowodów. Była dziewczyną, która lubiła udowadniać ludziom różne rzeczy, więc decyzja była prosta.
-Jak? - zmarszczyła brwi ponownie spoglądając na jego twarz.
-Spędź ze mną ten wieczór i daj się lepiej poznać - szepnął uważnie jej się przyglądając. - Oferuje to samo w zamian.
-Chciałeś chyba powiedzieć tą noc - zaśmiała się zdając sobie sprawę z tego jak dwuznacznie brzmi to co właśnie powiedziała. - Niech stracę. Zgoda.
Wyciągnęła rękę czekając, aż ten ją uściska, a kiedy to zrobił uśmiechnęła się wstając wraz ze swoim papierowym kubkiem i ruszając w stronę wyjścia.
-Rusz się, chyba nie chcesz tu spędzać tego czasu! - krzyknęła to siedzącego, wciąż Phelpsa, który teraz bardziej skupiał się na podziwianiu jej atutów niż na tym, że dziewczyna właśnie gdzieś ruszyła.
Ruszył w stronę ławki, na której siedziała pływaczka. Widział, że jest zafascynowana zupełnie czymś innym niż jego osoba, jak gdyby go nie zauważyła.Oparł nogę o ławkę, na której odpoczywała i zaczął udawać, że wiąże buta.
~*~
Ktoś obok postawił na ławce obok niej nogę zajmując się wiązaniem obuwia, chciała podnieść się i ruszyć dalej, ale coś podpowiedziało jej, że powinna rzucić choć krótkie spojrzenie na tą osobę. Może to jedna z tych wielkich gwiazd sportu, a wtedy będzie mogła poszczycić się tym, że widziała ją na własne oczy na żywo. Niepewnie odwróciła głowę w stronę chłopaka i ....
-O Boże to znowu Ty - westchnęła po polsku jednocześnie łapiąc oddech, w końcu po raz kolejny stawała twarzą w twarz z samym Michaelem Phelpsem.
-To co z tą kawą? - zagaił zdejmując nogę z ławki i uśmiechając się do dziewczyny.
-Człowieku zwariowałeś? - zaśmiała się na głos. - Wiesz, która godzina?!
-Pewnie jak na Londyn to późna - nie ustępował, wciąż uważnie jej się przyglądając. - Ale w USA jest dość wcześnie.
- A w moim kraju jest jeszcze później niż tu - westchnęła chcąc urwać tą rozmowę, jednak coś nie pozwalało opuścić jej kawałka drewna, na którym siedziała.
-W takim razie pewnie jesteś bardzo śpiąca, a kawa to w sumie dobry lek na senność - wyszczerzył się podając jej rękę. - To jak?
~*~
Upijała właśnie łyk kawy ponownie rozpromieniając swoją twarz uśmiechem. Phelps opowiadał jej przezabawne sytuacje z jego treningów i mimo, że nie wiedziała ile z nich jest prawdą, a ile jest wyssanych z palca musiała przyznać, że były śmieszne. Promieniała radością i z bólem w sercu uświadamiała sobie samej, że dawno nie była tak szczęśliwa jak teraz. Właściwie w jej życiu była jedna osoba, która uszczęśliwiała ją w ten sposób jednak odeszła.
-Która godzina? - zaśmiała się wyciągając z kieszeni bluzy telefon. - Jezu po pierwszej, trener mnie jutro ukatrupi!
-Chyba po to, żeby później związki ukatrupiły jego - zaśmiał się łapiąc ją za rękę i spoglądając jej w oczy. - W tym momencie jesteś nietykalna, uwierz w siebie.
Jak oparzona zabrała swoją dłoń z jego, a jej wzrok powędrował na blat stołu.
-Wierzę w siebie - bąknęła bez przekonania.
-Udowodnij mi to - zażądał od niej dowodów. Była dziewczyną, która lubiła udowadniać ludziom różne rzeczy, więc decyzja była prosta.
-Jak? - zmarszczyła brwi ponownie spoglądając na jego twarz.
-Spędź ze mną ten wieczór i daj się lepiej poznać - szepnął uważnie jej się przyglądając. - Oferuje to samo w zamian.
-Chciałeś chyba powiedzieć tą noc - zaśmiała się zdając sobie sprawę z tego jak dwuznacznie brzmi to co właśnie powiedziała. - Niech stracę. Zgoda.
Wyciągnęła rękę czekając, aż ten ją uściska, a kiedy to zrobił uśmiechnęła się wstając wraz ze swoim papierowym kubkiem i ruszając w stronę wyjścia.
-Rusz się, chyba nie chcesz tu spędzać tego czasu! - krzyknęła to siedzącego, wciąż Phelpsa, który teraz bardziej skupiał się na podziwianiu jej atutów niż na tym, że dziewczyna właśnie gdzieś ruszyła.
______________________________________________________________________________
Nie wiem czy się Wam spodoba. Ja osobiście lubię końcówkę najbardziej. Są momenty kiedy pisze mi się to nadspodziewanie lekko, wiecie kiedy nachodzą mnie takie momenty? Koło 2 nad ranem, tak też powstała końcówka tego rozdziału. Miłego czytania.
Masz rację, niektóre rzeczy pisze się łatwo, słowa same spływają z palców na klawiaturę, a niekiedy tak ciężko jest przebrnąć przez niby prosty kawałek...
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału, to ciekawa jestem, czy planujesz dodać do tej pary też Lochtego(chyba tak się odmienia jego nazwisko), czy to będzie jakaś kluczowa postać? Strasznie mi pasuje do tego opowiadania, ale to już tylko moje odczucia:P. I, oczywiście, zaczyna się to "udowadnianie", robi się gorąco, troszkę grzesznie, odrobinę romantycznie, i także niebezpiecznie. Skończyłaś w takim momencie, że moja wyobraźnia szaleje od nadmiaru domysłów, co się może wydarzyć. Czy Michael pokaże swoją prawdziwą twarz, czy tylko uroczego bawidamka. Życzę nadal dużo weny, o różnych porach dnia i nocy:D
I chociaż raz udało mi się skomentować jako pierwsza:DDD
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ciekawa, jak dalej potoczy się ta wspólna hm.. noc? Natali i Phelpsa, ale po części zauważyłam,że dobrze czują się w swoim towarzystwie, tylko... taks obie myślę,że dla Amerykanina Polka nie jest tylko wyzwaniem? mam nadzieję,ze nie!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny, pozdrawiam!;)
Ciekawe, jak spędza tą noc, bo zapowiada się dość ciekawie. Zastanawia mnie też, czy wkręcisz tutaj jakoś Ryana... Zawsze zrobiłoby się bardziej ciekawie :D. A jeśli chodzi o Natalię i Phelpsa, to widać, że dobrze czują się w swoim towarzystwie, choć odnoszę wrażenie, że dziewczyna momentami jest jakby niepewna i nieśmiała. Trochę więcej wiary w siebie i we własne możliwości.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;-**
Chamsko! Jak można w takim momencie ja się pytam? xd Rozdział świetny, ciekawe jak ta ich noc się potoczy. Czekam z niecierpliwością na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńPS Uwielbiam tą piosenkę! Pozdrawiam ;D
Będę piąta? Yyyy :/ traktuję to jako osobista porażkę, zwykle moje komentarze były w czołówce :P
OdpowiedzUsuńKobieto, masz tempo pisania :D Dzięki temu mam dużo komentarzy pod swoimi rozdziałami xD Na afellay'owy awatar zawsze miło popatrzeć :P
Krótki jakiś ten rozdział. Tyle co zaczęłam, to już skończyłam :( I akurat zaczynało robić się ciekawie... Nieładnie tak xD Dobra, zaczynam pieprzyć głupoty. Rozdział jak najbardziej na tak :)
Ej no, takie rzeczy powinny być karane. Po prostu nie kończy się rozdziału w momencie takim jak ten. Coś mi się wydaję, że dziewczynie nieźle się dostatnie od trenera za zerwanie nocy przed ważnym dla niej dniem. Czekam na kolejny rozdział:D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nie chcę być w skórze Natalii kolejnego dnia. Trener ją pewnie utłucze, ale w sumie która nie chciała zarwać nocy przed ważnym dniem z Phelpsem? ;D
OdpowiedzUsuńWidać, że kontakt pomiędzy nimi nabrał znacznych barw. Śmiechy, żarty, zabawne historie, chwytanie jej ręki. Już zaczyna coś iskrzyć ;D
Czekam na nexta, pozdrawiam ;**
Nowy na: http://robert-lewandowski-opowiadanie.blogspot.com/. Zapraszam ^^.
OdpowiedzUsuń1 na http://e-tu-mi-ami.blogspot.com/ ;) Zapraszam jeśli tylko chcesz;)
OdpowiedzUsuńoj trener chyba nie bedzę zbytnio zadowolony, za pewne mocno się wścieknie ! Chyba fajnie im w swoim towarzystwie, ciekawe czy wyniknie z tego coś więcej. Dodaj szybko kolejny rozdział, bo jestem bardzo ciekawa kontynuacji :D
OdpowiedzUsuńrecklessxrelentless