niedziela, 14 kwietnia 2013

Rozdział 8.



-Wstawaj! - o poranku obudził ją czyjś nadzwyczaj entuzjastyczny głos, a następnie lekkie klapnięcie w biodro. Lekko zrezygnowana przeciągnęła się w łóżku, a następnie leniwie obróciła w kierunku, z którego dolegał ten dość przekonywujący męski głos. Dopiero teraz zdała sobie też sprawę z tego, że ból brzuch w magiczny sposób zniknął, gdzieś nocą. Jeden wieczór, a odmienił tak wiele.
-Wstawaj! - jego głos ponownie wypełnił jej pokój. - Musimy lecieć na trening.
Z uśmiechem na twarzy obróciła się na bok, tak by móc ujrzeć chłopaka, który dzisiejszej nocy spał przy jej boku. Ale nigdzie go nie było. Istniały jedynie dwie oznaki, że tutaj był. Jego bluza przewieszona przez jej krzesło i uchylone drzwi.
-Michael - zaśmiała się, a następnie podniosła z łóżka i skierowała w stronę kuchni, z której dochodziły odgłosy życia. - Co robisz?
Zaśmiała się, marszcząc nos w charakterystyczny tylko dla niej sposób. Uwielbiała go. Była tego pewna. A ta możliwość zobaczenia go o poranku? To wszystko napawało ją jakąś dziwną chęcią do dalszego działania.



~*~

-Nie Michael! - patrzył na jej zmarszczony nos i ostrożnie przejeżdżał teraz dłonią po jej policzku. -Nawet nie próbuj.
Uwielbiał, kiedy się śmiała. Kiedy była taka radosna jak teraz i nie okazywała tego, że jeszcze niedawno miała ciężkie dni.
-Jest zimno... - zaśmiał się, jednocześnie przeciągając swoją wypowiedź. - Zabiorę Cię do mnie.. Jakoś się ogrzejemy...
-To, że od kilku dni pozwalam Ci nie odstępować mnie na krok nie oznacza... - przerwała na chwilę, widząc jak  bardzo wbija w nią swoje brązowe oczy.  - Nie oznacza, że to Twoja droga do mojego łóżka.
-Przecież jedziemy do mnie - zaśmiał się kręcąc głową, a następnie nie zważając na nic naokoło objął ją ramieniem i przyciągnął do siebie.  - Obejrzymy jakiś filmy.. Ostatnio tak bardzo lubisz je oglądać.
-Gdybym miała lepszy pomysł na zajęcie własnego wolnego czasu to już dawno wcieliłabym go w życie. - mruknęła, wywracając lekko oczami.
-Osobiście posiadam kilka ciekawych opcji - zaśmiał się poruszając do góry brwiami. - Jeśli wolisz trochę pomarznąć możemy wcielić je w życie choćby zaraz.
-Zaskocz mnie - zaśmiała się, odnajdując jego dłoń i ostrożnie ją ściskając.


~*~

To dosyć normalne, że na miejskim lodowisku można spotkać dziesiątki zakochany par. Partnerzy jeżdżą po lodowej tafli ściskając się za dłonie i okazując sobie czułości. Normalnym na pewno nie był fakt, że na jednym z takich lodowisk pojawił się Olimpijczyk Wszechczasów - Michael Phelps z dziewczyną, którą trenował. Tą samą, która zdobyła praktycznie wszystko, co mogła w Londynie, dziewczyną przed którą była świetlana przyszłość. W kuluarach mówiono nawet, że przed nią jeszcze większe osiągi niż te które osiągnął Michael. Ale teraz nie to było w ich głowach. Oni, podobnie jak inne zakochane pary, trzymali się za ręce i wdzięcznie lawirowali pomiędzy dziesiątkami osób, które przybyły tu w tym samym celu, co oni.

Zatrzymała się przy jednej z barierek oczekując na chłopaka, który jechał gdzieś z tyłu za nią. Nie znał jej od tej strony. Nie wiedział, że łyżwy to była jedna z rzeczy, które Natalia uwielbiała w dzieciństwie. Była stałą bywalczynią na podmiejskich lodowiskach, dlatego kiedy dzisiaj nałożyła łyżwy była w stanie w naprawdę zawrotnym tempie pokonywać kolejne okrążenia.
-Jesteś za szybka - sapnął jej w szyję, zatrzymując się tuż przed nią. - Wolę się z Tobą ścigać w basenie.
-Co wolisz? - zaśmiała się ponownie kręcąc głową. - Pamiętasz? Odsunąłeś mnie na tydzień od treningów.
-Hm? - przymarszczył brwi uważnie jej się przyglądając. - Naprawdę?
-Dałeś mi wolne, żebym mogła wrócić do siebie. - mruknęła momentalnie smutniejąc i zaczynając się bawić zamkiem od jego kurtki. - Żebym w końcu zapomniała o Konradzie i....
-Żebyś znalazła dla mnie czas. - przerwał jej, a następnie złapał ją za podbródek i ostrożnie podniósł jej głowę do góry, a następnie posłał jej jeden z najprzyjemniejszych uśmiechów na jaki było go stać. - Chodź, pojeździmy jeszcze chwilę.
Nie czekając na jej zdanie złapał ją za rękę i pociągnął do przodu, tylko po to, żeby dostarczyć jej kolejnego powodu do radości. Do uśmiechu....

~*~

Szli parkiem w stronę zaparkowanego samochodu. Michael od dłuższego czasu przyglądał się wyrazowi twarzy dziewczyny. W dalszym ciągu była lekko smutna, a on zupełnie nie rozumiał czy tego powodem jest nadal fakt, że rozstała się z Czerniakiem. Nie miał pojęcia, co jej doskwiera i to chyba męczyło go bardziej niż cokolwiek innego. Od kilku dni próbował wszelkich możliwych sposobów na to, żeby naprawić jej humor i zbliżyć się do niej na nowo. Często udawało mu się, choć na chwilę. Teraz też zamierzał wykonać kolejny manewr, który miał sprawić, że jej policzki lekko zapadną się w dół, a na buzi pojawi się szeroki uśmiech.
Pochylił się i zgarnął z ziemi śnieg, z którego ulepił w dłoni dosyć pokaźną śnieżkę, którą następnie z radością małego dziecka umieścił na jej blond włosach. Obserwował jej reakcję: chwilowe oburzenie, a następnie ten sposób w jakich na niego spojrzała. Chwilę po tym goniła go już alejką ze śnieżną kulką spoczywającą w jej ręku. Nie przewidziała wtedy też tego, że w efekcie to ona skończy w jednej z przydrożnych zasp z chłopakiem śmiejącym się tuż nad nią. Nie spodziewali się oboje, że ta niewinna i dziecięca zabawa zbliży ich na nowo do siebie. Bo przecież właśnie to się działo... Nie mieli czemu zaprzeczać... Zbliżali się do siebie na nowo, otwierali na siebie nawzajem i chyba już wcale nie chcieli spędzać wolnych chwil bez siebie nawzajem....

~*~

-Michael nie wysiadam! - zaśmiała się krzyżując dłonie na wysokości piersi. - Jest mi zimno i jestem cała mokra.
-Mokra jesteś też zawsze, gdy wychodzisz z basenu - zaśmiał się kręcąc głową.
-I nie muszę wychodzić na mróz. - oburzyła się, posyłając mu krótkie spojrzenie. - Nigdzie więcej nie idę. Masz mnie za karę ogrzać.
-Już się robi! - zaśmiał się, następnie jej salutując. - Zaraz podkręcę ogrzewanie w tym samochodzie i...
Zaśmiała się słysząc jego słowa i lekko klepnęła go w ramię.
-Chciałaś się ogrzać, prawda? - spojrzał na nią jednocześnie posyłając jej szeroki uśmiech.
-Mam lepszy pomysł... - przygryzła lekko wargę, a następnie odpięła pas tylko po to, żeby móc ostrożnie wdrapać się na jego kolana.


~*~


Jego mieszkanie powitało ją zapachem męskich perfum. Jego perfum. Ostrożnie stawiała kolejne kroki, jakby w obawie, że w środku znajduje się ktoś poza ich dwójką. Ściągnęła ciepłe zimowe buty i kurtkę, a następnie wsparła się o chłodną ścianę i wyczekująco spojrzała na byłego pływaka. Milczał podobnie jak ona i uważnie jej się przyglądał. Podszedł bliżej niej lekko się przy tym uśmiechając i następnie połączył ich usta w jedność. Nie odsunęła się i nie była to kwestia tego, że była już i tak przyparta do ściany. Ona po prostu tego chciała. Chciała tego tak mocno jak on. Chciała, żeby znowu stał jej się tak bliski, jak wtedy w Londynie. Zawiesiła pewniej swoje ręce na jego szyi i przylgnęła do jego torsu. Nie protestowała też, kiedy podniósł ją i zaniósł do swojej sypialni. Sama to sprowokowała i była pewna, że chce móc go chłonąć w całości. Jego pocałunki na jej szyi sprawiały, że dostawała tej dziwnej energii, uskrzydlały ją.

_________________________________________________________________
Jest ósemka, co oznacza, że zostały 2 rozdziały + epilog. Bardzo chcę to skończyć i skupię się chyba główniej w najbliższym okresie na spisanie tego. Co dalej? Cieszę się, że jeszcze ktoś to czyta ;) Choćby właśnie dla Was chcę to dokończyć. No nic życzę miłego czytania.
P.S. Zielona mam nadzieję, że tym razem nie będziesz czytać w szkolnej łazience :)

środa, 20 lutego 2013

Rozdział 7



Było już dawno po treningu, ale dwudziestolatka pokonywała właśnie kolejną długość basenu. Działało to na nią kojąco, zwłaszcza w takich chwilach jak ta.  Od jakiegoś czasu nie spotykała się już z Konradem i to wcale nie dlatego, że ten wznowił treningi w Hiszpanii. Pomimo odległości dusiła się w tamtym związku, więc kiedy tylko chłopak pojawił się na kilka dni w Polsce skorzystała z okazji i zerwała. Przepłakała kilka nocy i wchłonęła kilkanaście pudełek śmietankowych lodów połączonych z popcornem. Paradoksalnie najlepsze pożywienie dla zdołowanej dziewczyny, ale z drugiej strony posiłek, który dodaje największej liczby sztucznych kalorii. I to był chyba jeden z głównych powodów, dla których po godzinach pojawiała się na pływalni i poddawała się kolejnym mękom. Dbała o swoją formę, bo była zdania, że ostatnio tylko to jej pozostało. Kochała ten chłód wody, zapach chloru działał nawet na nią w pewnym sensie kojąco. Uwielbiała szum, jaki wydawała tafla podczas gdy ona wykonywała kolejne ruchy rękoma, mające na celu ułatwienie jej przepłynięcia kolejnych metrów. W takich momentach nie zwracała uwagi na nic, po za odległością dzielącą ją od ściany basenu.


~*~

Stał i od dłuższego czasu po prostu jej się przyglądał. Obwiniał się, że blondynka zamknęła się w sobie, że stała się inna. Był zdania, że to wszystko przez te kilkadziesiąt minut, które spędzili niespełna dwa miesiące temu w kawiarni. Nie umiał do niej trafić, a może to ona skutecznie się przed nim blokowała. Za każdym razem, kiedy go widziała uciekała do szatni, a chwilę potem trzaskając drzwiami ulatniała się z treningu. Zastanawiał się, co nie tak powiedział wtedy. Już wtedy zerwała się jak ogłupiała z ciemnego drewnianego krzesełka i bez zastanowienia wybiegła na ruchliwą ulicę. Ale on nie ruszył za nią, siedział tam jak kołek i patrzył przez ogromną szybę, co Polka zrobi. Powiedział jej wtedy, że niezależnie od tego, co ona myśli on się nigdy nie podda, że to nie w jego stylu, że wciąż mu na niej zależy. Tylko, że prawda była taka, że ta dziewczyna z olimpiady gdzieś zniknęła. To nie była ta sama radosna, skromna i przede wszystkich wschodząca gwiazda pływania. Utwierdzał się w tym przekonaniu dosyć regularnie, kiedy przychodziła pod koniec treningu, kiedy go olewała i zupełnie nie wiadomo gdzie miała jego trenerskie rady i polecenia. Zastanawiał się nawet nad wykluczeniem jej z kolejnego wyjazdu na mistrzostwa, ale to nie on tutaj decydował. On tylko tymczasowo odwalał brudną robotę. Bez zastanowienia zrzucił z siebie dres i wskoczył do wody. Widział jak wynurzyła się z wody i ostrożnie rozejrzała się dookoła. Nie wiedziała, że nie jest tutaj sama, miała nadzieję, że kolejnego wieczora z rzędu będzie mogła popływać sama. Wynurzył się spod wody, kiedy był tylko kilka centymetrów przed nią. Nadal patrzyła na niego z lekko rozdziawioną buzią. Uśmiechnął się, złapał za jej podbródek i lekko przymknął jej usta.
-Pamiętasz? Możesz być najlepsza... - szepnął, zaglądając w jej niebieskie tęczówki. - Tylko siadła Ci trochę prędkość.
-Poprawka. - dopiero teraz obróciła się tyłem do niego i przygotowała do dalszego pływania. - Ja już jestem najlepsza i nie potrzebuje rad faceta, który po kilku latach ogromnej kariery się poddał.
-Poddał? - gorzko się zaśmiał, ale odpowiedzi nie otrzymał. Przecież miała rację. Zrezygnował ze sportowej kariery, bo osiągnął już wszystko. Chciał ustąpić miejsca młodszym, ale czy to miało sens? Jego czas na pływalni, przecież nie musiał dobiec końca, mógł dalej pływać, zdobywać kolejne mistrzowskiej tytuły. Tylko teraz waga tych tytułów, nieco się przewartościowała, bo najważniejszym tytułem aktualnie nie był nawet ten mówiący, o tym jak wspaniale radzi sobie jako trener. Chciał być z nią i dla niej....
-Myślę, że powinniśmy się pościgać... - poczekał aż wróciła do ściany, przy której w dalszym ciągu stał.
-Już Cię prześcignęłam w Londynie, pamiętasz? - pokręciła z rezygnacją głową. - Po co mam Cię znowu pogrążać...
-Pamiętam też wiele innych rzeczy, które robiliśmy w Londynie... - westchnął ciężko, a następnie wyskoczył z basenu kierując się na skocznię.
Blondynka powędrowała jego śladami i dopiero na umówione "trzy" wskoczyła do wody. Płynął pierwszy raz od dłuższego czasu, czuł jak jego mięśnie znajdują jakiś tylko im dobrze znany rytm. Brakowało mu tego i tej adrenaliny, która towarzyszy ściganiu się. Na nawrocie spojrzał na sąsiedni tor. Nie widział blondynki, ani przed sobą, ani za sobą. Odrzucił to gdzieś na bok, teraz najważniejsze było kolejne zwycięstwo. Odetchnął dopiero, kiedy dotknął ręką ściany. Wynurzył się spod wody i swój wzrok skierował na dziewczynę, która stała po drugiej stronie basenu i wspierała się o ścianę. Przymrużył powieki i wyostrzył swój wzrok, musiał zidentyfikować, co się dzieje. Zawsze potrafiła dokończyć wyznaczony dystans,a tym razem jednak coś było nie tak. Podpłynął do niej i wszedł na jej tor uważnie na nią spoglądając.
-Co jest? - zmarszczył brwi dotykając ramienia, którym trzymała się brzegu basenu.
-Jak chcesz być, choć raz rycerzem to po prostu zabierz mnie z tego basenu. - warknęła, a po chwili skrzywiła się na twarzy.
Długo nie zwlekał po prostu pomógł jej się wydostać z wody, a następnie razem z nią skierował do szatni.


~*~

Przeklinała się w myśli za ostatnią porcję prażonej kukurydzy, którą umieściła w swoim żołądku zamiast dzisiejszego obiadu. Siedziała teraz na przednim siedzeniu samochodu, którym jeździł Phelps i trzymała się za brzuch. Mogła to przewidzieć. Coca-Cola Zero i kolejne porcje niezdrowych przekąsek nie były w stanie dostarczyć jej potrzebnych składników odżywczych, a jedynie mogły nabawić ją niestrawności. Zupełnie jak teraz. Nienawidziła, kiedy musiała być zdana na swojego trenera, tak bardzo tego nie chciała. Unikała takich sytuacji i unikała też jego. Bała się, że gdy tylko ponownie wyzna jej coś na wzór miłości to po prostu nie wytrzyma. Od dłuższego czasu samotność jej ciążyła. Być może właśnie dla niego rozstała się z Konradem. Być może to jego jej brakowało, być może...
-Na pewno dasz sobie radę? - dopiero po dłuższym czasie zdała sobie sprawę z tego, że stoją pod blokiem, w którym mieszka. -Mogę Cię odprowadzić...
-Jasne - przywołała na swoją twarz lekki uśmiech. - Dam sobie radę. Nie umieram, tylko się czymś zatrułam. To nic wielkiego, na prawdę.
Podniosła się z siedzenia, a chwilę potem huknęła drzwiami od samochodu. Ale nie zdołała nawet obejść go na około, tak by dostać się do klatki. Pod wpływem kolejnego kłucia wsparła się o jego  maskę. Pojawił się obok niej momentalnie, a ona zdała sobie sprawę z tego dopiero w momencie, w którym poczuła jak przyciąga ją do swojego torsu. Chciała mu tak wiele powiedzieć, wypłakać to wszystko w jego ramię, ale nie umiała. Nie umiała i bała się. Od dłuższego czasu praktycznie nie rozmawiali, czuła się jakby był dla niej obcą osobą.
-Chyba jednak Cię odprowadzę - jego szept tuż nad jej uchem momentalnie ją uspokoił, a ona sama poczuła się jakby jakiś środek przeciwbólowy zaczął łagodzić to dziwne kłucie.
Pokiwała głową, tylko na to było ją stać. Gdzieś w głębi duszy chciała, żeby spędził z nią ten wieczór, żeby się nią zajął...



~*~


-Nie zostawię Cię samej... - jego głos rozległ się po pustym mieszkaniu.
Mogła się, przecież tego spodziewać, że dziewczyny akurat dzisiaj poszły balować bez niej. Ostatnio cały czas robiły to bez niej. Zmieniła się... Nie była już tą duszą towarzystwa, nie było jej wszędzie pełno. Stała się zwyczajnie nudna. Za dnia siedziała i oglądała setki seriali, zajadając się przy tym popcornem, wieczorami natomiast lądowała na basenie i pozostawiała na nim wszystkie swoje siły. Wielokrotnie opuszczała basen z ostatkiem sił. A teraz? Leżała na swoim łóżku i szukała kolejnego filmu ściągniętego kilka dni temu na dysk. Poczuła jak Michael siada obok niej i podaje jej kubek ciepłej herbaty.
-Wypij... - uśmiechnął się, przeczesując jej włosy. - Powinno Ci pomóc.
-Mhm.. - mruknęła cicho, robiąc mu miejsce obok siebie. - Moje życie się sypie...
-Nic Ci się nie sypie... - zaśmiał się, spoglądając jej w oczy.
-Moje życie nie ma już sensu... - pociągnęła nosem, dopiero po chwili spoglądając na niego. - Zostawiłam mojego faceta, straciłam formę i jeszcze ten cholerny brzuch..
-Ej! - otarł pojedynczą łzę, która spadła na jej policzek. - Nie płacz... To minie.
-Chciałabym w to wierzyć, Michael... - podniosła się lekko do góry, kiedy wsunął swoją rękę pod jej plecy. - Chciałabym...
-Zajmę się Tobą... Obiecuję Ci - wyszeptał, a następnie krótko musnął jej wargi.


_________________________________________________________
Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, wiem. Mam nadzieję jedynie, że jeszcze pamiętacie o tym opowiadaniu i macie ochotę do niego wrócić. Skoro dzisiaj mamy 7 rozdział, to zostały nam tylko 3 i epilog. Chcę to doprowadzić do końca, więc stanę na głowie, żeby to zrobić. Mam nadzieję, że mi się uda...
Niestety to nie jest mój ulubiony blog, bo w porównaniu z tym, co piszę teraz wydaje mi się strasznie cukierkowy i surrealistyczny, no ale przecież to nie mi musi się najbardziej podobać. Grunt, że Wam przypada do gustu.
Tak wiec zostawiam Was z kolejnym rozdziałem i do następnego!